niedziela, 3 września 2017

3 sposoby na produktywne spędzenie czasu w autobusie


Tak mi się w życiu złożyło, że ostatnie trzy lata spędziłam na codziennych dojazdach do innego miasta.
Dwie godziny dziennie w autobusie wydają się straszne i w sumie trochę takie są, ale z tego naprawdę da się też wyciągnąć korzyści. Korzystając więc ze swych fascynujących przeżyć spieszę przedstawić wam wypróbowane przeze mnie sposoby na jak najlepsze spożytkowanie tego czasu.


1. Masz czas na czytanie książek
Pod tym względem autobusy i pociągi są zbawieniem. Wymówka "nie mam czasu na czytanie" przestaje mieć rację bytu, bo to jest właśnie najlepsza chwila na wyciągnięcie sobie książki albo czytnika i wskoczenie na kilkadziesiąt minut do innego świata. Gdy z niego wyjdziesz, będziesz już na miejscu. Cudowne, prawda?
UWAGA. Upewnij się, że będziesz mieć miejsce siedzące, nim spakujesz sobie do torby trylogię Tolkiena w jednym tomie z twardą okładką. Nie ma nic gorszego niż zabranie ze sobą ciężkiej książki, a potem stanie przez całą drogę i dźwiganie tego na ramieniu. Zwróć też uwagę na to, jak dużo będziesz musiał/a chodzić po wyjściu z autobusu; jeśli idziesz potem na pieszo do pracy przez 15 minut to może lepiej byłoby zabrać ze sobą coś lżejszego.
Dobrym rozwiązaniem jest czytnik lub tablet - nie zajmuje dużo miejsca, nie jest jakoś szczególnie ciężki i z powodzeniem może wam zastąpić inne rzeczy, które normalnie zabieracie ze sobą do pracy/szkoły. Możecie w nim mieć podręczniki, robić notatki, zbierać jakieś dane lub informacje.

2. Masz też czas na naukę języka obcego w pewien sympatyczny sposób
Nauka w trasie to ogólnie fajna sprawa, ale jeśli trzeba jechać wcześnie rano, trudno jest utrzymać poziom skupienia niezbędny do nauki idiomów czy konstrukcji gramatycznych. I to naprawdę nie jest kwestia lenistwa. Prawdopodobnie będzie ci też ciężko uczyć się, wracając do domu autobusem z pracy czy ze szkoły ze względu na zmęczenie.
Moja podpowiedź - ściągnij sobie na telefon aplikację, dzięki której można słuchać radia w języku obcym. Takie BBC na przykład. Jedyny wkład własny w naukę ogranicza się do utrzymywania poziomu skupienia wystarczającego do zrozumienia odbieranej treści. Osobiście uważam tę metodę za świetną, bo słuchanie jest jedną z tych czynności, które w trakcie nauki języka obcego są absolutnie najważniejsze.

3. Możesz zaplanować resztę dnia
Wystarczy, że uruchomisz sobie jakąś apkę do pisania albo wyciągniesz notatnik i oto masz możliwość ogarnięcia reszty dnia. Albo wieczoru.
Możesz sobie na przykład zaplanować, co zrobisz na obiad i w jakie miejsca możesz wpaść, aby po drodze do domu kupić wszystkie składniki. Możesz rozpisać sobie do kogo musisz zadzwonić, w jakie miejsce musisz się udać albo co przygotować na jutro. W sumie to możesz też rozpisać sobie plan na kolejne kilka dni, a potem codziennie je weryfikować - oznaczać kolejne rzeczy i dopisywać inne. Podróż autobusem to dobry moment na takie rzeczy. Polecam.


Jest też kilka rzeczy, które ogólnie fajnie byłoby robić podróży, ale jednak z pewnych powodów odradzam. Jest to np. wykonywanie telefonów - w autobusach i tramwajach bywa czasem głośno i ciężko Cię będzie zrozumieć. Nigdy nie wiesz, czy na następnym przystanku wejdzie jakiś DJ z powołania i popsuje ci rozmowę. A nawet jeśli wszędzie wokół panuje cisza to jadąc z jednego miasta do drugiego pamiętaj, że możesz stracić zasięg. Przy luźnych rozmowach to żadna tragedia, ale są sytuacje, w których to może być trochę nieprofesjonalne. Podobnie jest z korzystaniem z internetu. Zależy po co i w jakim celu. Zasięg w podróżach nie zawsze jest godny zaufania, wierzcie mi.

Drobna uwaga na koniec
Produktywność jest generalnie spoko. Nie da się z tym kłócić, prawda? Sama często myślałam, że fajnie będzie zacząć dzień mega wcześnie i przeznaczyć tę godzinę w drodze na coś, na co normalnie nie znalazłabym czasu. Tak więc o piątej rano wyciągałam radośnie swój tablet z torebki, by rozsiadłszy się wygodnie na autobusowym siedzeniu uruchomić plik z jakąś książką po angielsku i... prawie nad nią zasnąć. Podobnie bywało kiedy wracałam do domu po jedenastu godzinach na wydziale. Jasne, że próbowałam sensownie spożytkować ten czas, ale po prostu nie zawsze miałam na to energię.
Nie oszukujmy się - większość z nas pokonuje dłuższe trasy żeby dojechać do szkoły lub do pracy. To się wiąże z wczesnym wstawaniem i z późnymi powrotami, kiedy człowiek jest zaspany i średnio przytomny albo zwyczajnie zmęczony.
Wystarczy w pewnych sytuacjach dać sobie luz. Bądźcie dla siebie wyrozumiali.
Udanych podróży. ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz