Mieszkanie jak z Instagrama. Drogie zegarki. Kosmetyki najlepszych firm. Comiesięczne wypady do ciepłych krajów. Wszyscy tego chcemy, prawda?
No otóż nie.
Głos świata
Chyba jeszcze nigdy jako ludzkość nie byliśmy w momencie takim jak ten - kiedy w życiu nie liczy się nic poza naszymi osiągnięciami. Mamy być piękni, zdolni i najlepsi we wszystkim. Mieć życie jak z Instagrama, zarabiać mnóstwo kasy i wieść wspaniałe życie towarzyskie.Jakby to wszystko było wspólną aspiracją dla każdej jednostki naszego społeczeństwa.
Posłużę się przykładem aby wyjaśnić Wam, o co mi chodzi. Fajnie jest mieć dużo pieniędzy. Większość ludzi wiąże ich posiadanie z sukcesem. Ale są tacy, którzy myślą inaczej. I teoretycznie wiemy, że to jest okej, ale z drugiej strony... no coś tu nie gra. Nie pasuje. Zdążyło się już ogólnie przyjąć, że skoro pieniądze to sukces, a sukces to ambicja, to wypadałoby ich chcieć. Podświadomie więc dochodzimy do wniosku, że jeśli ktoś wyłamuje się z ogólnie przyjętych przekonań i nie pragnie tego, czego pragnąć powinien, to jest mało ambitny i niekreatywny. Albo w sumie po prostu jest leniem.
Szablon marzeń
Każdy z nas ma jakieś personalne cele i marzenia, które chciałby osiągnąć. To normalne. Widzę tu jednak pewien problem - to nie powinno być tak, że inni definiują nasze pojęcie sukcesu. A tak się dzieje, gdy narzucane nam z zewnątrz sugestie zaczynają oddziaływać na to, co mamy w naszych głowach. To my powinniśmy dopasować pojęcie sukcesu pod nasze osobiste preferencje i marzenia - nie odwrotnie.
To mnie trochę martwi, bo odnoszę wrażenie, że wielu z nas zepchnęło gdzieś na bok te cele, które naprawdę chcieliby osiągnąć. Bo nie pasują do szablonu i do całego tego schematu. Rezygnacja ze swojej własnej drogi do szczęścia to jedna z najsmutniejszych rzeczy o jakich słyszałam.
Definicje
Polecam podejść świadomie do pojęć takich jak "szczęście", "sukces", "marzenie". Choć ogólne znaczenie tych słów jest nam wszystkim doskonale znane, o tyle to, z czym te pojęcia wiążą się dla każdego z nas, jest już zupełnie inną kwestią.Jakiś czas temu myślałam, że posiadanie drogich kosmetyków znanych firm sprawi, że będę szczęśliwa. W końcu to dobre, znane marki z mocną pozycją na rynku. I inwestowałam w takie produkty. Przecież miały mi dać szczęście.
W tej chwili nie wyobrażam sobie, jak mogłam wcześniej podchodzić do tego tak lekkomyślnie i powierzchownie. Dałam się nabrać na chwyty marketingowe stosowane przez te marki. A później postanowiłam trochę przewartościować swój system. Zrozumiałam, że poza jakością kosmetyku samego w sobie interesuje mnie również droga, którą ów produkt przebył, by trafić do mojej kosmetyczki. Doszłam do prostego wniosku, że bez względu na to, jak lansowany nie będzie jakiś produkt, nie będę go używać z uśmiechem na twarzy nie mając całkowitej pewności, że na żadnym etapie nie był testowany na zwierzętach. Mam więc swoje własne kryteria i postanowiłam się nimi kierować. Nigdy nie czułam się lepiej niż teraz wybierając dla siebie odpowiednie kosmetyki.
W podobny sposób przerobiłam w swojej głowie inne dziedziny życia. Zestawiłam to, do czego aktualnie dążę z tym, co w danej dziedzinie naprawdę jest dla mnie istotne.
Rozumiecie, o co mi chodzi, prawda? ♥
Przyjrzyjcie się celom, do których dążycie. Zastanówcie się, czy stały się Waszymi celami dlatego, że autentycznie zależy Wam na ich osiągnięciu czy dlatego, że gdzieś podczas obserwowania społeczeństwa i wytyczonych norm podświadomie przejęliście styl myślenia od innych. Naprawdę nie ma nic złego w tym, że wpadliście w taką pułapkę - prawdopodobnie nam wszystkim się to zdarzyło. Uświadomienie sobie tego to pierwszy krok w kierunku stworzenia swojej własnej, indywidualnej ścieżki do szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz