wtorek, 31 grudnia 2019

Postanowienia noworoczne zaczęłam realizować..w grudniu

Wiem, że to trochę nie tak powinno być, bo przecież Nowy Rok mamy po to, żeby z jego początkiem rozpocząć realizację planów. Ale ponieważ - bądźmy szczerzy- to tak nie działa, pozwoliłam sobie na małe odstępstwo od reguł.



Grudniowy rozbieg

Już któryś rok z rzędu realizację moich postanowień rozpoczynam miesiąc wcześniej. I to nie jest tak, że mówię sobie "dobra, to od grudnia codziennie robię to i to", bo nadal tego typu decyzje pozostawiam sobie na styczeń. Po prostu grudzień jest dla mnie miesiącem próbowania, dostosowywania nowych nawyków do siebie, sprawdzania, jak to będzie wyglądało w praktyce. Może się okaże, że porzucę któreś postanowienie, bo jego realizacja okaże się być czymś innym niż początkowo zakładałam. A może pójdzie mi tak dobrze, że dołożę sobie coś jeszcze. 
Nie lubię się czuć rozczarowana, nie lubię tej świadomości, że coś sobie obiecałam, ale nie umiem dotrzymać własnego słowa. To nigdy nie jest przyjemne, a zdarza się niesamowicie często gdy mówimy o postanowieniach w kontekście noworocznym. A większość celów nie jest zazwyczaj jakoś szczególnie trudna czy nieosiągalna - po prostu wymaga dyscypliny i konsekwencji. I te właśnie najlepiej sobie trochę poćwiczyć już w grudniu. Wziąć spokojny rozbieg, zamiast zrywać się gwałtownie na początku stycznia do biegu, do którego kompletnie nie jesteśmy przygotowani. 

Na luźno 

Co do formułowania samych postanowień - nie bądźmy dla siebie zbyt surowi. Nie ma sensu wymagać od siebie nie wiadomo czego. Lepiej zacząć skromnie i dokładać sobie stopniowo z czasem niż narzucić sobie za dużo i po chwili zrezygnować. Uczucie, że spełnia się swoje własne postanowienia - nawet te małe - jest bardzo motywujące i łatwiej jest wówczas je rozbudowywać. To znacznie milsze niż poczucie porażki, że miało się chodzić na siłkę trzy razy w tygodniu a już w połowie stycznia ma się za sobą w sumie raz. 
Rezygnacja z realizacji jakichś postanowień nie powinna się też kojarzyć z porażką, o ile rezygnacja ta jest świadoma. Naprawdę nie ma nic złego w spróbowaniu czegoś i postanowieniu, że to jednak nie dla nas. W gruncie rzeczy chyba o to właśnie chodzi, prawda? O dopasowanie nowych nawyków do siebie, a nie siebie do nich, bo parę tygodni temu wydawało nam się, że robienie czegoś będzie spełnieniem marzeń. Pozwólmy rzeczywistości to zweryfikować. 

To wszystko, czym się chciałam dziś podzielić. 
Szczęśliwego Nowego ♥

1 komentarz:

  1. Super pomysł 😁 i całkiem ligiczny. Zawsze można stwierdzić, że zaczynam coś zimą 😂

    OdpowiedzUsuń