sobota, 15 lutego 2020

To nie zawsze musi być czyjaś wina


Pewnego dnia naszła mnie Myśl, po której nic już nie było takie samo jak wcześniej. I która umożliwiła mi podejście do wszelkich sytuacji konfliktowych z dużo większym dystansem. 
Czasem w życiu zdarzają się sytuacje konfliktowe. 
Ktoś nas wkurza, ktoś męczy, ktoś czegoś chce w sytuacji, w której naprawdę wolelibyśmy robić coś innego... Jasne, to nie jest fajne. I reagujemy na to różnie. Czasem machamy na to ręką i idziemy w swoją stronę, ale czasem nie ma tak łatwo i czujemy rożne nieprzyjemne emocje. Gniew, złość, irytację. Odgryzamy się, podnosimy głos. Robi się coraz nieprzyjemniej. A przecież wystarczyło tylko nie działać nam na nerwy... 

Ale to nie moja wina

To jest ta łatwiejsza z opcji. Wszelkie konflikty znosi się łatwiej gdy wiadomo, że nie wyniknęły z naszej winy. Nadal są nieprzyjemne, ale człowiekowi jest jednak na duszy nieco lżej. 
Jest też druga opcja, znacznie trudniejsza, ale równie potrzebna - przyznanie, że jest się winnym i że to z naszej winy powstał cały konflikt. Ale ponieważ jest to - dla większości z nas - beznadziejne i trudne do zaakceptowania uczucie, staramy się jednak jakoś z tego wybrnąć, co jest przyczyną wielu kłótni między ludźmi. 
No dobra, więc jak mamy konflikt jeden na jeden to jedna ze stron jest winna. 
A co gdybym wam powiedziała, że nie musi tak być?

Czasem winna jest.. sytuacja

Wiem, że to troszkę dziwnie brzmi, ale już wyjaśniam. 
Bywają dni gorsze i lepsze, miewamy problemy różnej wagi, różne nastroje i humory. Jesteśmy tylko ludźmi, co tu ukrywać? 
Jestem przekonana, że czasem nie możemy się ze sobą dogadać bo rozmowa wypada w niewłaściwym momencie, kiedy np jesteśmy tak zmęczeni, że ciężko nam brnąć w rozmowę na delikatne tematy, przez co druga osoba może się poczuć dotknięta. Czy jeśli dwie osoby okażą swoją frustrację można tu mówić o kimś winnym? Ja bym właśnie powiedziała, że to przez całą tę sytuację, w której do rozmowy doszło, przez jej kontekst. Nikt nie miał przecież złych intencji, nikt nie chciał nikomu sprawiać przykrości. Po prostu tak wyszło, co się zdarza, jest normalne i naprawdę nie ma sensu wykłócać się o to, kto co spieprzył, bo to pogłębi konflikt. Jak miło byłoby sobie powiedzieć "cała ta sytuacja była kiepska, żadne z nas przecież nie chciało źle", bo wtedy możemy zrzucić na nią to, co normalnie świadomie lub nie próbowalibyśmy zrzucić na drugą osobę. A jak już wspomniałam powyżej, tak jest nam po prostu łatwiej. 
Warto sobie uświadomić, że czasem automatyczne bronienie się przed poczuciem winy i zrzucanie jej na kogoś jest przyczyną problemu, a nie jego rozwiązaniem. Ale rozumiem ten mechanizm - jest nam po prostu łatwiej móc znaleźć winnego i wiedzieć, co zawiodło. 
Czasem nie zawodzi nikt. Czasem to jest wina sytuacji, w której się znaleźliśmy. 
Sytuacje w życiu są jak my. Bywają niedoskonałe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz