Na pewno to znacie - miłość i nienawiść w jednym. Nie wiem, jak trafniej mogłabym opisać swój stosunek do natury.
Z jednej strony mam w sercu mnóstwo miłości dla wszystkiego, co jest naturalne. I nie chodzi mi tu tylko o kwiatki i zwierzątka, ale też chociażby o całą naszą planetę, bo uważam, że jest przepiękna i niesamowita. Może i jesteśmy tylko ziarenkiem piasku w porównaniu do prawdziwych kosmicznych gigantów, ale nic nie zmieni mojego przekonania, że jest to ziarenko naprawdę wyjątkowe.
Czuję też mnóstwo respektu wobec sił przyrody. Na przykład wobec lasów - tego, jak wszystkie te małe stworzonka potrafią się w nim zorganizować, jak doskonale wykorzystują swoje zmysły, jak wiele jest wśród drzew gatunków roślin, które potrafią dostosować się do panujących w lesie warunków i na przykład przy ograniczonym świetle rozwinąć umiejętność wabienia i trawienia owadów. Intryguje mnie też niezwykle życie podwodne, stworzenia żyjące na dnie oceanu czy te żyjące na biegunie północnym. Jest to dla mnie niesamowite, że w jednym miejscu na Ziemi temperatura sięga kilkudziesięciu stopni na minusie, a w innym jest odwrotnie, bo panują upały, i w każdym z tych miejsc istnieją jakieś typowe dla nich rośliny czy zwierzęta. To wszystko jest dla mnie inspirujące i wspaniałe.
A z drugiej strony - natura bywa brutalna. W kontekście łańcuchów pokarmowych, wiadomo, ale nie tylko, bo mówię tu też o... chorobach. To jedna z większych podłości, jakie natura mogła nam zaoferować, ale umówmy się - wszelkie mogące chorować organizmy są skomplikowane na tyle, by mieć naprawdę ogromną szanse na to, że coś się w nich spieprzy. Jako kobieta mogę sobie też co miesiąc doświadczać wspaniałości okresu, które jest tyleż naturalny, co uciążliwy. Nie dość, że boli, to przypomina mi, czego natura ode mnie oczekuje i po co wyposażyła mnie w pewne części ciała, o które sama bym nie poprosiła. Bo taki jest już świat - stworzenia mają się rozmnażać, zdobywać pokarm, walczyć o przetrwanie, często kosztem innych, niewinnych żyć, a potem w miarę szybko umrzeć i nie marnować zasobów przyszłych pokoleń. Romantyczne, prawda?
Dlatego z jednej strony ją kocham, z drugiej mam do niej żal. To ona dała mi ten śliczny świat, moich bliskich, moje zwierzaki i gwiazdy do podziwiania, ale ona też zabrała mi przedwcześnie mojego dziadka, wysyłała mnie do szpitala, sprawia mi regularnie ból. Natura to zorze na niebie i katastrofy naturalne.
Ale i tak ją kocham. Miłość nie zawsze musi być łatwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz